Zapraszamy na wystawę fotografii
pt; „Nie pamięci o tych, którzy żyli”
Mieczysława Wielomskiego
Wernisaż wystawy odbędzie się 12.02.2024 r. o godz. 16.00
w Jablunkowskim Centrum Kultury,
ul. Mariánské náměstí 1.
Wystawa potrwa do 7.03.2024 r.
Twórczość Mieczysława Wielomskiego jest niewątpliwie fenomenem ideowo-artystycznym zasługującym na szczególną uwagę, a prezentowana wystawa Nie ma pamięci o tych, którzy żyli znakomicie podsumowuje jego przemyślenia zarówno na temat egzystencji ludzkiej jak i fotografii reprezentującej jedną ze sztuk pięknych. W ostatnich kilkunastu latach swojej twórczej pracy często inspirował się dziełami malarskimi
i literackimi – Na krawędzi rzeczywistości (Bruno Schultz), Cisza, tylko w oddali (Adam Asnyk), Tajemnica
i melancholia ulicy (Giorgio de Chirico). Tytuły dające do myślenia, stanowiące bezcenny drogowskaz, którą ścieżką interpretacji należy podążyć. Tak też się rzecz ma w przypadku tego cyklu; artysta sięgnął po biblijny tekst Księgi Koheleta i od razu powiało smutkiem, pesymizmem a nawet beznadzieją. Na prawach cytatu zostały wkomponowane w fotografie fragmenty malarstwa. W tego rodzaju ekspresji artystycznej nakładają się dwa znaczenia; to pierwotne oraz to wyłaniające się po zdarzeniu z nowym kontekstem. Mamy więc trzy wątki: mędrca biblijnego, dziewiętnastowieczne malarstwo oraz fotografie mistrza modern piktorializmu.
Mieczysław Wielomski zachwycał się światem dziewiętnastowiecznej kultury mieszczańskiej. Wtedy, jak twierdził, tworzyli znakomici artyści, kobiety były piękne, natomiast o kanonach w sztuce nie decydowały miernoty. Ta fascynacja dotyczyła także fotografii piktorialnej, która przeżywała swój rozkwit na przełomie wieków dziewiętnastego i dwudziestego, a tekst Roberta Demachy O zwykłej odbitce dawał Wielomskiemu klarowną definicję fotografii artystycznej. Jego zainteresowania sięgały surrealizmu i taką jakość estetyczną osiągnął, łącząc swoją fotografię z dziełami dawnych mistrzów. W odwiedzanych przez siebie setkach klatek schodowych i zapyziałych podwórkach widział także swoiste piękno. Jak mawiał – „piękno odrapanych ścian”; co prawda bolesne, bo przywołujące dawną świetność tych miejsc. Zaludniał swoje zdjęcia postaciami, które niczym duchy przeszłości krążyły po dawnych domostwach przygnębione ich ruiną. Z jednej z fotografii spoglądają na widza dwie dziewczynki, przejmująco samotne, jakby pytające z wyrzutem, co zrobiliśmy z ich światem. Czy można obojętnie patrzeć na zrujnowaną klatkę schodową i dziecko porzucone niczym porcelanowa laleczka w zapyziałym lamusie? Jednak większość figur to odwrócone lub zatopione w swoich myślach postacie kobiet i mężczyzn – wydają się nie zdawać sprawy, że ich świat przeminął i tylko chwila dzieli ich od odkrycia smutnej prawdy. Uwielbiał w tej roli obsadzać cichych bohaterów z obrazów duńskiego malarza Vilhelma Hammershøi. Ten czytający, wbity w kąt pokoju, chłopak, nie wie jeszcze, że gdy zamknie książkę, nie pozna miejsca, w którym zaczynał swoją lekturę. Czy chcemy wyrwać go z letargu, aby szybciej uświadomił sobie katastrofę? Jednak nie tylko o zwyczajny upływ czasu tutaj chodzi, o naturalne przemijanie, w którym niszczeją domy, ulice i miasta. Tak artysta uświadamia odbiorcy unicestwienie wartości estetycznych i etycznych obowiązujących jeszcze sto lat temu i zadaje pytanie o klasyczne piękno. Mieczysław Wielomski podzielał pogląd na sztukę krytyka amerykańskiego Donalda Kuspita wskazującego na tendencje pozwalające nazwać sztuką cokolwiek i ignorujące warsztat artysty. Często odwoływał się do słów Emila Zoli, że „dzieło sztuki jest odbiciem świata oglądanym przez temperament twórcy” i tego samego wymagał od fotografii, aby mogła aspirować do elitarnego grona Muz.
Chociaż nie należy ignorować najbardziej elementarnego wymiaru ludzkiego, który wybrzmiewa mocno w tytule – zapomnienie na poziomie indywidualnych postaw czy przypadłości ludzkich, to jednak główną refleksją tego cyklu jest amnezja dotycząca wartości estetycznych. Te natomiast symbolizować powinny idee etyczne. Tymczasem przeminęła wiara w transcendencję i tym samym uniwersalne przesłania – fundament ludzkiego ducha – ugrzęzły w nijakiej codzienności. Nie ma pamięci o tych, którzy żyli to w żadnym wypadku nie jest fotograficzny protest-song. Artysta nie kontestuje rzeczywistości, a raczej konstatuje dla niego przygnebiające fakty. Taki bolesny skurcz serca.