Otwarcie wystawy Błażeja Mysiaka
pt; „Opowieści z ulicy Górnej”
odbędzie się w Goczałkowicach-Zdroju
ul. Zdrojowa 54
17 lutego br. o godz. 16.00
O autorze:
Mieszkam na Podkarpaciu; na terenie, gdzie przed laty sarmatyzm splatał się z chasydyzmem, unici z prawosławnymi, polscy chłopi z Łemkami, ziemianie z mieszczanami. Stąd zapewne tęsknota, by ocalić i utrwalić niepowtarzalne piękno tej Ziemi. Świata często już zapomnianego i skazanego na odejście. Stare cmentarze, świat drewnianych cerkiewek, kościołów i kapliczek, miejsca splotu różnych wątków kulturowych. Dlatego sięgam po aparat fotograficzny, by trwale zatrzymać to, co dziś szczególne, wręcz unikalne
– ostańce przebrzmiałego czasu. Być może po latach, gdy ktoś spojrzy na moje zdjęcia, zetknie się jak z nieznaną tkaniną, w której lniano – konopna osnowa splata się z pasemkami złotogłowia.
Jestem członkiem Stowarzyszenia Fotograficznego ,,Przeciw Nicości” im. Mieczysława Wielomskiego.
Prowadzę blog podróżniczy, na którym można przeczytać moje teksty i zobaczyć fotografie z moich wypraw głównie na wschodnie rubieże Polski. Serdecznie zapraszam.
O wystawie:
To miejsce, którego już podobno nie ma… podobno, ponieważ dla mnie istnieje nadal, jest na wyciągnięcie ręki, wyczuwalne na dotyk. Miejsce – gdzie cisza, nostalgia, smutek, tęsknota spogląda na nas dosłownie z każdego kamienia. Tu żyli, tu toczyli spory, tworzyli tu i cierpieli, myślą zwróceni do swojej ojczyzny.
Pozostały pochylone macewy, niemi świadkowie tamtych czasów. Ale na nich wciąż pojawiają się nowe karteczki z prośbami, małe kamyki dodawane do dużych kamiennych płyt, nad nimi kiwają się kapelusze, pochylają brody. Można wsłuchać się w dźwięki psalmów, które niosą ze sobą podobnie jak nostalgiczna muzyka klezmerska: cierpienie, miłość i ból. Fenomen ,,wygnania i powrotu”.
Leżajsk dziś to senne podkarpackie miasteczko. Raz w roku odżywa za przyczyną tysięcy chasydów przybywających do grobu cadyka Elimelecha w rocznicę jego śmierci. Zgodnie bowiem z wiarą chasydzką światło Boże przelało się na cadyków, a z nich na ich dzieła i uczynki. Chasydzi i cadyk to nierozerwalna całość. Cadyk uzdrawiał, potrafił wejrzeć w cudze myśli. I ten raz w roku ohel, w którym znajduje się grób cadyka brzęczy jak ul. Wciąż nieprzebrane tłumy przeciskają się by dopaść malowanej na złoto kraty, pocałować papier i upuścić go na płytę grobowca, obsypaną wieloma podobnymi prośbami. Cadyk Elimelech przed śmiercią napisał list, obiecując wstawiennictwo w niebie każdemu, kto będzie się do niego modlił. Ten raz w roku Leżajsk rozbrzmiewa śpiewnym jidysz. W tę noc cadyk Elimelech zstępuje do Leżajska.
Tradycja ta trwa nadal, skrupulatne pielęgnowanie wiary, od narodzin aż do śmierci. Lata okupacji, tworzone getta zmieniły całkowicie realia życiowe Żydów. Zginęło wiele osób, które te tradycje mogły przekazywać przyszłym pokoleniom. Duża część uległa zmianom, to nieubłagany bieg historii, ale to co silne, ważne, pozostało i nadal trwa.
Wystawa ta, jest moim osobistym spacerem po Leżajsku, spacerem w kilkudziesięciu zaledwie obrazach, ale będąc w tych miejscach warto swe pierwsze kroki skierować właśnie tu, na stary żydowski cmentarz przy ulicy Górnej. A później dopiero udać się na gwarne krzywe bruki, w poszukiwaniu śladów tych, którzy tę przestrzeń przed laty tworzyli. Zapraszam do miejsc, w których historia pozostawiła ślady przeszłości. Pełne oryginalnych tradycji ale i tragicznych wydarzeń. Tu historia przemawia ze ścian. Ludzie, którzy ją wiekami tworzyli, opierali się o nie, chodzili po tych samych kamieniach ulic, tymi samymi ścieżkami, wystarczy przyłożyć ucho i posłuchać.
Pragnę, by obrazy z Wystawy opowiedziały moją historię spotkania z chasydami. Spotkania z fascynującą tradycją, ale przede wszystkim z pięknem duchowym.